piątek, 21 października 2016

no dobrze.

zacznijmy od początku, prawie... majowo na pewno bo był to maj niewątpliwie

portal jakiś społecznościowy, wielki, niewielki - nie ma znaczenia. nazwa? banalna! nieistotne. paroma słowami zaczepiona - odwzajemniłam parę słów. banalnych pewnie, tak jest na początku. chyba dobre to były słowa, wizualizowałam je załączonym zdjęciem. kilkoma zdjęciami. równie dobrymi jak słowa.

zmaterializowałam je niewinnym spotkaniem. niewinnym? kino Muranów ze swoim ''Mustangiem'' stało się nieświadomym świadkiem pierwszych spojrzeń, gestów, nieskupień się, muśnięć kolan. kątem spojrzeń obserwowałam jej gesty. w poświacie projektora były grą cieni i pół-znaczeń ciał onieśmielonych, rozdziewiczanych wstydliwie, nieporadnie czasem.

przecież już wiedziałam. chciałam. jak dziecko. dzieci mają intuicję.

wspomnienie sprzed pięciu miesięcy (zrugana zostałam właśnie za swoją nieporadność w datach - przypadłość wrodzona a nie nabyta ;) ciepłym rumieńcem odznacza się na moim policzku gdy Ona (tuż obok) w codzienności swej tuli się do mojego ramienia.

o codzienności później..

J.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz