no dobrze.
zacznijmy od początku, prawie... majowo na pewno bo był to maj niewątpliwie
portal
jakiś społecznościowy, wielki, niewielki - nie ma znaczenia. nazwa?
banalna! nieistotne. paroma słowami zaczepiona - odwzajemniłam parę
słów. banalnych pewnie, tak jest na początku. chyba dobre to były słowa,
wizualizowałam je załączonym zdjęciem. kilkoma zdjęciami. równie
dobrymi jak słowa.
zmaterializowałam je niewinnym
spotkaniem. niewinnym? kino Muranów ze swoim ''Mustangiem'' stało się
nieświadomym świadkiem pierwszych spojrzeń, gestów, nieskupień się,
muśnięć kolan. kątem spojrzeń obserwowałam jej gesty. w poświacie
projektora były grą cieni i pół-znaczeń ciał onieśmielonych,
rozdziewiczanych wstydliwie, nieporadnie czasem.
przecież już wiedziałam. chciałam. jak dziecko. dzieci mają intuicję.
wspomnienie
sprzed pięciu miesięcy (zrugana zostałam właśnie za swoją nieporadność w
datach - przypadłość wrodzona a nie nabyta ;) ciepłym rumieńcem
odznacza się na moim policzku gdy Ona (tuż obok) w codzienności swej
tuli się do mojego ramienia.
o codzienności później..
J.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz