czwartek, 10 listopada 2016

gra wstępna?

Wczoraj, 9 listopada, jak na światowy dzień gry wstępnej przystało, oddałyśmy się.. no właśnie..

Nie wiem jak jest u Was ale my z ową "grą wstępną" mamy problem właściwie od początku ;)
Odkąd pojawiłyśmy się w swoim życiu miałyśmy dużą zachłanność na siebie. Najpierw na niewinne słowa podszyte flirtem, później na sycenie się cielęcymi spojrzeniami, spacerami - ocierając się o siebie przypadkiem - aż po intymną cielesność pierwszego zbliżenia, trwającego zbyt krótko (jak wszystko, co razem).

Ja i moja M. mamy problem z cierpliwością. Bez dwóch zdań. Chcemy na już i na teraz - a gdy chcemy czegoś bardzo "teraz i już" ma być od razu ;)

Starałyśmy się wczoraj bardzo. Dla zabawy trochę, chcąc "uświęcić" ten wyjątkowy;) dzień.  Nie wiem czy nam się do końca udało..

M. wróciła z pracy prosto w moje ramiona. Miałam dwa dni urlopu ze względu na małego i parę urzędowych spraw, które "wisiały" od dawna (na szczęście nie był to ZUS ani Urząd Skarbowy). Czekałam na Nią dosłownie w drzwiach, kręcąc zalotnie tyłeczkiem i zdejmowaną z siebie koszulką. Wzięła szybki prysznic a ja..rozebrałam Ją jeszcze szybciej z mokrego ręcznika. Od ust, po szyje i piersi, wgryzałam się w Jej bezbronne, nagie ciało. Odwzajemniała się bolesnym kąsaniem moich ramion, podbrzusza, napiętych pośladów.
Unieruchomiłam Jej ciało splotem stóp, ud i przygotowanym wcześniej paskiem. Twardym czubkiem języka drażniłam zgięcia i zagięcia Jej drżącego ciała, podtrzymując wirujące biodra opartymi o łóżko rękoma. Opierała się by za chwilę oddać się pokornie pewnym ruchom moich warg, ust i palców..
Zakończyła swój taniec długim pojękiwaniem, wyginaniem się i opadaniem.. może choć trochę rekompensuje to krótką grę wstępną, w której - jak uprzedzałam - nie jesteśmy zbyt dobre ;)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz